Pamiętaj, to była tylko jedna sytuacja, gdy niebezpieczeństwo było blisko. Jedna z wielu. Człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do obezwładniającej bliskości śmierci. I pamiętaj też, że byłem zbyt zajęty walką o przetrwanie, żeby o niej myśleć. Chciałem tylko przeżyć. Gdybym wtedy pozwolił sobie na uczucia – czy nawet przez kolejnych dwadzieścia lat – to byłoby za wiele…
Irvin D. Yalom, Wzywam policję
Kiedy udział w jakimś wydarzeniu (wypadek samochodowy, napad, pożar, zamach) przekracza możliwości umysłu do zintegrowania różnych elementów tego doświadczenia, niektóre z nich mogą zostać „zdysocjowane” – czyli oderwane od świadomości i nieprzetworzone. Wówczas pomimo upływu czasu samo wspomnienie jest przeżywane tak intensywnie, jak gdyby sytuacja ta miała miejsce w chwili obecnej. Grupę objawów, które rozwijają się w takiej sytuacji nazywa się zespołem stresu pourazowego (Posttraumatic Stress Disorder – PTSD). Ponieważ każde wspomnienie urazowego doświadczenia jest obezwładniające, to umysł broni się przed tym, unikając wszelkich bodźców przypominających traumatyczne wydarzenie (miejsc, osób, a nawet doznań fizycznych, czy emocji). Osoba dotknięta PTSD odczuwa z jednej strony zobojętnienie, apatię i niechęć do podejmowania aktywności, a z drugiej jest czujna, napięta i ma trudności z kontrolowaniem emocji. Bywa tak, że ożywia się jedynie w sytuacjach ryzykownych – uprawiając niebezpieczną jazdę samochodem czy też upijając się. Ponadto pozorny spokój przerywają chwile, w których pomimo rozbudowanych strategii unikania, dochodzi do powrotu fragmentów wspomnień. Wtedy z pozoru nieistotny bodziec (specyficzny dźwięk, zapach, widok) wywołuje skrajną reakcję organizmu – osoba taka na nowo przeżywa to samo traumatyczne doświadczenie na poziomie psychicznym (strach, wściekłość, halucynacje) i fizjologicznym (rozrywający ból, ucisk w gardle, czy klatce piersiowej). Często pojawiają się również koszmarne sny, w których odtwarzane są dramatyczne sceny.
Osoby, które doświadczyły traumy niejednokrotnie borykają się z poczuciem wstydu (dotyczy on samej sytuacji urazowej, własnej bezradności, albo obecnych objawów, które wydają się niezrozumiałe) i braku wiary w to, że inni mogą im pomóc. Wiele z nich podejmuje jednak decyzję, by pomimo lęku podjąć kontakt ze specjalistą (psychoterapeutą i/lub psychiatrą) i podzielić się z nim swoim cierpieniem. Sposób i czas trwania leczenia jest zawsze indywidualną kwestią, zależną od rozmaitych czynników, takich jak siła urazu czy też historia wcześniejszych doświadczeń. Jeśli zespół objawów rozwinął się po doświadczeniu jednorazowej traumy i jest do niej ograniczony (czyli mamy do czynienia z tzw. prostym PTSD) leczenie może mieć charakter krótkoterminowy, z zastosowaniem takich metod jak przedłużona ekspozycja, czy terapia EMDR.
Sytuacja jest bardziej skomplikowana w przypadku tzw. złożonego zespołu stresu pourazowego (complex Posttraumatic Stress Disorder – cPTSD). Poza wymienionymi powyżej objawami, osoba dotknięta cPTSD doświadcza poważnych trudności z kontrolą emocji i nawiązywaniem bliskich relacji z innymi oraz boryka się z utrwalonymi negatywnymi przekonaniami na własny temat. Do wykształcenia takiej struktury może dojść u osoby, która w dzieciństwie doświadczyła przewlekłej traumatyzacji. Wydarzenia nie musiały mieć tak dramatycznej formy jak wypadek, czy napaść, jednak ze względu na przedłużający się charakter i intensywność obciążenie psychiki dziecka było zbyt duże i doprowadziło do zakłócenia jej rozwoju.
W przypadku skrajnego przeciążenia umysłu dziecka powtarzającymi się niezwykle traumatycznymi doświadczeniami (nadużycia seksualne, przemoc domowa zagrażająca zdrowiu i życiu) może dojść do wykształcenia się jeszcze bardziej złożonych objawów niż te opisane powyżej. Pacjent może cierpieć z powodu przerażających koszmarów sennych, poważnych problemów z pamięcią, słyszenia głosów oraz różnego typu doznań cielesnych (drętwienia, paraliże, utrata czucia, wrażenie bycia dotykanym, utrata zdolności widzenia, mowy). Niekiedy ból psychiczny jest tak duży, że ulgę przynosi jedynie samookaleczanie, czy podejmowanie innych zagrażających aktywności.
Proces leczenia osób dotkniętych cPTSD i bardziej złożonymi formami zaburzeń związanych z traumą jest fazowy i zdecydowanie dłuższy niż w przypadku prostego PTSD. Pierwsza faza polega na stabilizacji – tworzeniu dodatkowych zasobów do radzenia sobie z lękiem, stresem, nauce sposobów samouspokajania się, kontroli zachowań autoagresywnych. Dopiero na późniejszym etapie można przejść do pracy nad urazowymi doświadczeniami. Jest to proces nieśpieszny – wielu pacjentów potrzebuje miesięcy, a niekiedy nawet lat, by wyjść z pierwszej fazy. W trakcie terapii potrzebne bywa również analizowanie obrazu siebie, swoich potrzeb i pragnień, sposobów nawiązywanie relacji – rozwój tych obszarów został zakłócony na wczesnym etapie życia przez stresujące warunki. Ważne jest, by terapeuta uwzględniał tę specyfikę zaburzeń związanych z traumą, bez względu na to, czy pracuje np. w nurcie psychodynamicznym, czy terapii schematów.
Pacjenci cierpiący na skutek silnych trautmatycznych doświadczeń, często mają za sobą dodatkowo długą historię hospitalizacji, farmakoterapii, rozmaite diagnozy, takie jak choroba dwubiegunowa, schizofrenia, osobowość histeryczna czy borderline (w historii osób dotkniętych wymienionymi zaburzeniami również obecne bywają dramatyczne doświadczenia, ale umysł radzi sobie z nimi w inny sposób niż poprzez dysocjację). Dlatego ważnym elementem leczenia jest kompleksowa diagnostyka – od występowania i złożoności stanów dysocjacji zależy dobór metod terapeutycznych.
Bessel van der Kolk w taki sposób opisuje cierpienie doświadczane przez osoby dotknięte traumą: „to uczucie ucisku w klatce piersiowej, (…) to obawa utraty kontroli; to ciągłe wyczekiwanie na niebezpieczeństwo albo odrzucenie; to nienawiść do samego siebie; to koszmary i flashbacki, to mgła uniemożliwiająca skupienie się na zadaniu i pełne zaangażowanie w to co robisz; to niemożność pełnego otwarcia się na drugiego człowieka”. Niezwykle istotne jest, by rozumieć, że opisywane objawy, choć bywają bardzo dokuczliwe, to są przejawem chronienia się umysłu przed czymś nie do udźwignięcia w danym momencie – byciem w kontakcie z przytłaczającymi nieznośnymi emocjami i doznaniami. Dlatego też tak ważne jest, by pacjent w procesie terapii mógł odkrywać dodatkowe sposoby chronienia siebie. Wtedy, z czasem może pojawić się przestrzeń do nawiązania kontaktu z bolesnymi doświadczeniami, przepracowania ich przynajmniej w pewnym stopniu i dopuszczenia do siebie tego, co dobre i witalne.
Opracowała mgr Anna Bańbura, na podstawie:
- Suzette Boon, Kathy Steele, Onno van der Hart (2019) Zaburzenia dysocjacyjne po traumie. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Bessel van der Kolk (2018) Strach ucieleśniony: Mózg, umysł i ciało w terapii traumy. Wydawnictwo Czarna Owca.
- Igor Pietkiewicz i Radosław Tomalski (2018) Zaburzenia związane z traumą–perspektywa teoretyczna. Pychological Journal, 24(2).
- Babette Rothschild (2014) Ciało pamięta: psychofizjologia traumy i terapia osób po urazie psychicznym. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.