Dość powszechna opinia o korzystnym wpływie niewielkich ilości alkoholu na układ krążenia, niestety jest tylko częściowo prawdziwa. Faktycznie badania wykazują, że wypijanie średnio do 50 mg ekwiwalentów czystego alkoholu dziennie (nie zapominając o innych wynikających z tego negatywnych i dobrze udowodnionych skutkach zdrowotnych), wiąże się z niższym niż u niepijących ryzykiem zawału serca lub udaru niedokrwiennego mózgu.
Należy jednak podkreślić, że nawet jeżeli średnia dzienna ilość wypijanego alkoholu jest znacznie mniejsza, ale jest on wypijany w postaci sporadycznych, nieregularnych epizodów intensywnego picia, to wówczas ujawnia się wielokierunkowe i szkodliwe działanie alkoholu podobne do tego, które obserwowane jest u pacjentów z ciężkim uzależnieniem i wypijających średnio 100 i więcej gramów ekwiwalentów etanolu dziennie. Alkohol w takim przypadku przyczynia się do zwiększenia krzepliwości krwi, nasila zjawiska prowadzące do rozwoju miażdżycy (np. indukuje wzrost poziomu we krwi kwasu moczowego, trójglicerydów i lipoprotein o małej gęstości – LDL – tzw. „zły cholesterol”), uszkadza komórki serca, zwiększa prawdopodobieństwo zaburzeń rytmu serca. Pociąga to za sobą wzrost ryzyka:
- rozwoju choroby niedokrwiennej serca,
- zawału mięśnia sercowego,
- udaru mózgu,
- nagłego zatrzymania krążenia,
- rozwoju niewydolności serca.
Poza tym przewlekłe spożywanie alkoholu – bez względu na ilość – jest istotnym czynnikiem ryzyka rozwoju lub nasilania wcześniej istniejącego nadciśnienia tętniczego. Ryzyko to wzrasta wraz z ilością spożywanego dziennie alkoholu. Przewlekłe, nieleczone lub nieskutecznie leczone nadciśnienie przyczynia się do rozwoju niewydolności krążenia i nerek oraz wiąże się z zagrożeniem udaru, zawału, czy też powoli postępującego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. U osób z problemem alkoholowym konieczne jest zatem monitorowanie ciśnienia tętniczego, a współwystępowanie ze sobą uzależnienia od alkoholu (niezależnie od jego nasilenia) oraz chorób układu krążenia wymaga regularnych wizyt u lekarza chorób wewnętrznych lub kardiologa.