Jesień to magiczny czas, kiedy lodówka nagle zdaje się przesuwać w stronę pokoju dziennego… Magia ta dopada każdego, nie ma co się oszukiwać. Ci, co bez względu na porę roku starają się utrzymywać aktywny tryb życia, mogą być spokojni. Kusząca zawartość lodówki, szafki ze smakołykami czy spiżarni nie grożą im tak bardzo jak tym, którzy spowalniają tryb życia wraz ze zbliżającą się zimą. Dzięki aktywności fizycznej wiele błędów dietetycznych może się „upiec”. Musimy pamiętać o tym dobierając menu na wieczór. Autorzy poradników podpowiadają, by wieczorami sięgnąć po garść ziaren, orzechów, zjeść pełnoziarniste musli czy pieczywo chrupkie z masłem orzechowym. I rzeczywiście – raz na jakiś czas można poszaleć. Ale jeśli deszcz pada od dwóch tygodni i nie zamierza przestać, to takie przekąski stają się bombą kaloryczną. Przy jesiennym, obniżonym poziomie aktywności fizycznej może się to skończyć kilkoma dodatkowymi kilogramami na początku wiosny. Naszym planem minimum powinno być zatem utrzymanie masy ciała. Wysokokaloryczne przysmaki zostawmy wic aktywnym szczęśliwcom, a jesiennym leniuchom proponuję następujące niskokaloryczne rozwiązania:
- zupa-krem z warzyw (np. z pomidorów, papryki i cukinii z tymiankiem lub cebulowa z czosnkiem i majerankiem), która doskonale rozgrzeje nasze brzuchy, nie ma wysokiej wartości kalorycznej a przy okazji dostarczy wielu witamin,
- sałatka owocowa z 200-300 g owoców z łyżeczką miodu,
- jogurt, maślanka czy kefir to przekąska wzbogacająca naszą florę jelitową, a więc i barierę przed czynnikami chorobotwórczymi,
- szklanka ciepłego mleka z kakao niskotłuszczowym (do 11% tłuszczu) osłodzona ksylitolem lub łyżeczką miodu,
- wszelkiego rodzaju herbaty ziołowe i owocowe.
Smacznego!
mgr Ewa Michno, Dietetyk Centrum Dobrej Terapii