Nie od dziś wiadomo, że melancholia, nazywana deszczową chmurą naszego umysłu, zwiększa naszą zdolność do kreatywności. Okazuje się, że także jesienna, ponura i pochmurna aura oferuje nam coś bardziej namacalnego, bardziej pragmatycznego niż tylko przysłowiowa, korzystna dla duszy kontemplacja.
Adam Alter, profesor New York University, badacz ekonomii behawioralnej, marketingu i psychologii podejmowania decyzji, w swojej książce “Drunk Tank Pink: And Other Unexpected Forces That Shape How We Think, Feel, and Behave” jednoznacznie głosi, że światło słoneczne osłabia nasz umysł, przez co stajemy się mniej rozważni i bardziej skłonni do podejmowania ryzyka.
Uzasadniając swoją hipotezę Alter powołuje się na ciekawe badania przeprowadzone przez psychologów społecznych w Sydney. Naukowcy odkryli, że dobra pogoda zamiast pobudzać/ożywiać nasz umysł osłabia nasze funkcje poznawcze. Badaniu poddano klientów opuszczających mały sklep. Naukowcy umieścili na ladzie sklepu dziesięć bibelotów – plastikowe zabawki, małe samochodziki, skarbonkę – i poprosili klientów, aby spróbowali przypomnieć sobie wszystkie te przedmioty po wyjściu ze sklepu oraz o identyfikację tych dziesięciu elementów spośród listy dwudziestu. Eksperyment powtórzono wielokrotnie, o różnych porach dnia, w ciągu dwóch miesięcy. Naukowcy odkryli, że w pochmurne dni klienci byli w stanie przypomnieć sobie trzy razy tyle pozycji, niż w dni słoneczne. Jak tłumaczy Alter, badacze zasugerowali, że zła pogoda zmienia nasze samopoczucie, kieruje nasze myśli do wewnątrz i pobudza nas do głębszego i wyraźnego myślenia.
Alter, mając na uwadze badania nastroju pisze:
Ludzie są biologicznie predysponowani do unikania smutku, a w odpowiedzi na zły nastrój poszukują możliwości jego poprawy i czujnie chronią się przed czymkolwiek, co może wprawić ich w smutek. W przeciwieństwie do tego, szczęście wysyła sygnał, że wszystko jest w porządku, że środowisko nie stwarza bezpośredniego zagrożenia, i nie ma potrzeby, aby myśleć głęboko i rozważnie. Te przeciwstawne podejścia mentalne wyjaśniają, dlaczego klienci sklepu lepiej pamiętali dziesięć bibelotów w deszczowe dni: brzydka pogoda u większości z nich wywoływała negatywny nastrój, który klienci podświadomie starali się przezwyciężyć poprzez stworzenie środowiska dla informacji, które mogły zastąpić ich tłumiony smutek jakąś szczęśliwszą alternatywą.
Jeśli się nad tym głębiej zastanowić – takie podejście ma sens. Stany umysłu to uniwersalne urządzenia pomiarowe, które podpowiadają nam, czy coś w otoczeniu powinno zostać naprawione. Kiedy stajemy w obliczu poważnych emocjonalnych przeszkód – ekstremalnego smutku, urazu, który przynosi silny ból, oślepiającego gniewu – nasza emocjonalna lampka świeci się na czerwono i zmusza nas do działania. Natomiast przez większość czasu „płyniemy gładko po spokojnych wodach”, pozwalając wielu elementom otaczającego nas świata – w tym małym bibelotom na blacie sklepu – przeminąć niepostrzeżenie.
To mogłoby rzeczywiście być całkiem ciekawe pocieszenie, ale naukowcy wykazali również katastrofalne skutki, jakie niewystarczająca ilość światła naturalnego wywiera na nasze wewnętrzne zegary, które z kolei odgrywają kluczową rolę w kontekście naszych zdolności poznawczych i emocjonalnych. Alter wylicza argumenty mówiące o tym, że czas letni to „zbrodnia” powołując się na badania, według których uczniowie z obszarów nie objętych zmianą czasu (DST) lepiej radzą sobie podczas testów niż uczniowie z obszarów objętych zmianą czasu.
Po raz kolejny więc nauka i filozofia się zbiegają, tworząc sprzeczne punkty i przywodząc na myśl niezapomniane twierdzenie R. M. Rilkego, że „życie zawsze mówi tak i nie jednocześnie.”
Opracowała: Anna Piwko-Łętek
Źródło: www.brainpickings.org